niedziela, 3 lutego 2013

Imagin Liam Smutny

Dawno nie było z Liam'em. Więc proszę:

Ty i Liam jesteście ze sobą od dłuższego czasu, doskonale się dogadujecie, kochacie się. On zawsze jest przy Tobie, a Ty przy nim. Bywały chwile te lepsze i te gorsze. Pewnego dnia, Liam musiał wyjść na wywiad który trwał godzinę. Ty jak zwykle jeszcze spałaś, a Jego już nie było. Obudziłaś się, koło ciebie była tylko mała karteczka, a na niej pisało: ,, Poszedłem na wywiad, będę do godziny. Kocham Cię ~ Liam '', po przeczytaniu liściku poszłaś do łazienki, umyłaś się i spięłaś włosy w lekkiego koka, poszłaś zrobić sobie coś do jedzenia, jak to jest każdego dnia. Zjadłaś tosty z serem i pomidorem. Umyłaś zęby, przebrałaś się w to: [KLIK]. W ten dzień się źle czułaś, ale nie narzekałaś. Wyszłaś z domu, poszłaś do Milk Shake City, zamówiłaś waniliowego Shake'a. Wróciłaś do domu. Bardzo rozbolała cię głowa, później zaczął Cię boleć brzuch. Chciałaś zajść do apteczki po jakieś tabletki. Zemdlałaś.

**Oczami Liam'a**

Wróciłem do domu, jak zwykle zameldowałem się, krzycząc że wróciłem. Nikt się nie odezwał. Wszedłem do salonu, zobaczyłem ją, leżała na podłodze, podbiegłem do niej. Żyła, jej puls poinformował mnie o tym. zadzwoniłem po karetkę. Po chwili przybyła na miejsce. Zabrali ją a ja wsiadłem do karetki i czuwałem przy niej. Dojechaliśmy do szpitala. Gdy lekarze ją wieźli przez korytarz ja dotrzymywałem im kroku. 

**Oczami [T.I]**

Obudziłaś się, zobaczyłaś tylko biały sufit. Po chwili się rozejrzałaś, zobaczyłaś szpitalną salę i siedzącego Liam'a ze spuszczoną głową w dół. 
- Liam ? - przymrużyłaś oczy gdyż zakuło Cię w skroni.
- [T.I] żyjesz, na szczęście - dźwignął głowę i pocałował cię w czoło, opiekuńczo - co się stało ? 
- Dokładnie nie pamiętam, wróciłam z Milk Shake City, poszłam wyrzucić kubek po Shake'u. Zabolała Cię głowa, przyklęknęłam koło sofy w salonie, później brzuch i chyba zemdlałam.
- Bo już myślałem że coś sobie zrobiłaś. Lekarz za chwilę przyniesie wyniki i dowiemy się dlaczego tak się stało.

**Po chwili**

- Czy moglibyśmy porozmawiać w cztery oczy ? - popatrzył na Ciebie lekarz 
Liam wstał i chciał wyjść.
- Liam - zatrzymał się - panie doktorze ja chcę żeby on przy tym był.
- Przykro mi ale nie może, powie mu pani sama. Proszę wyjść - poprosił.
- Dobrze, więc co jest ? - Liam wyszedł z powieszczenia i patrzył przez szybę.
- Zrobiliśmy badania i .. - przerwał
- I ... ? 
- Stwierdziliśmy u pani białaczkę
- Co ? Jak długo ją mam ? - łza spłynęła mi po policzku a moja mina zbladła.
-  Już 3 lata, ma pani szczęście że jeszcze pani żyje. Przykro nam. 
- Ale, ale ... Ja ... Ja - jąkałaś się i płakałaś
- Tak  ?
- Ile mi zostało ? - zapytałaś
- Jeśli znajdziemy dawcę do czterech tygodni, odbędzie się przeszczep, jeśli nie, pani umrze.
- Dobrze, a kiedy będę mogła stąd wyjść ? 
- Dziś, zaraz przyniosę pani wypis, a pani może się już ubrać - wyszedł
- Liam - wszedł i usiadł na krześle
- Kochanie, co się dzieje ? Dlaczego płaczesz ? 
- Liam ja mam .. białaczkę - rzuciłaś się mu na szyję głośno płacząc i zaciskając dłonie na jego plecach. Po jego poliku spłynęła łza. Tak, popłakał się. 

Lekarz przyniósł wypis, pojechałam do domu. 

 ** Dwa tygodnie później **

W domu wiedziałam że to nie może tak być, wyciągnęłam z półeczki test ciążowy, zrobiłam go. Wynik ? - Pozytywny.Wtedy zadzwonił telefon, ja byłam w łazience a telefon był w salonie.
- [T.I] - zawołał Liam
- Teraz się myje, odbierz. - załączyłaś prysznic aby było słychać lecącą wodę.
Chwilę siedziałaś tak, gdy skończył rozmawiać wyszłaś z łazienki, a oczy ci się szkiły.
- Kochanie, nie cieszysz się ? Znaleźliśmy dawcę - podszedł do Ciebie i popatrzył Ci prosto w oczy.
- Liam, ja.. ja jestem w ciąży - powiedziałaś z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ale jak to ? Przecież to jest totalnie niezgodne z toją chorobą, nie może tak być.
- Ale Liam ! - krzyknęłaś - Ja je urodzę - zacisnęłaś zęby.
- Jutro porozmawiasz o tym z lekarzem - powiedział i odszedł.

** Kolejny dzień **

Jestem w szpitalu, czekam aż lekarz mnie zawoła.
- Pani [T.I] - usłyszałaś głos dochodzący z pomieszczenia. 
Wstałaś i weszłaś, siedziało tam trzech lekarzy a ty na środku.
- Operacja odbędzie się za 4 tygodnie, zamkniemy panią w izolatce i będzie pani przyjmowała chemię aby zabić komórki swojego obecnego szpiku.
- Ale ja nie mogę.
- O czym pani mówi ? 
- Jestem w ciąży.
- Słucham ? - lekarz podniósł ton.
- Jestem w ciąży - powiedziałam niepewnie
- Ale przecież to jest nezgodne z pani chorobą, nie może tak być. Nie może urodzić pani tego dziecka, z ciążą nie zrobimy przeszczepu - kierował się do Ciebie a zarazem do lekarzy którzy siedzieli koło niego.
- Panie doktorze to jest możliwe - wtrąciła się lekarka
- Ale ona może nie donosić tego dziecka - sprzeczał się
- Da radę. 
 Gdy słyszałam te kłótnie, ubrałam się i wyszłam z gabinetu.
- Chwileczka gdzie pani się wybiera ? - lekarz chwycił Cię za rękę.
- Do domu, a gdzie ? - łzy stanęły ci w oczach po tym co przed chwilą tam usłyszałaś.
- Pani zostaje tutaj, skoro pani chce to dziecko urodzić - przybiegła lekarka i się wtrąciła
- W takim razie, od dziś już ani nie leczę, nie podejmę się tego - powiedział Twój lekarz i odszedł.
- Ja się Tobą zajmę - powiedziała lekarka... 

Ciąg dalszy nastąpi

~~Olivia ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz