niedziela, 3 lutego 2013

Imagin Liam part 2

- Ja się panią zajmę - oznajmiła lekarka, a na Twojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Dziękuję - wyjąkałaś przez łzy - czyli muszę dziś zostać ? 
- Tak, poproszę pielęgniarkę aby pani pościeliła łóżko, a pani niech zajedzie po swoje ubrania.
- Dobrze, dziękuję - powiedziałaś i odeszłaś.

Pojechałaś do domu, spakowałaś potrzebne rzeczy i wróciłaś do szpitala. Łóźko było posłane i wszystko było gotowe. 

- Teraz gdy pani chce donosić to dziecko, nie może pani zażywać żadnych lekarstw. Każde lekarstwo może doprowadzić panią do śmierci.
- Oczywiście. Ale czy to dziecko ma szansę na przeżycie ?
- Tak, oczywiście. Wierzę w panią. Da pani sobie radę - uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.

Wtedy wszedł Liam.

- Kochanie - uklęknął przy Twoim łóżku - na pewno chcesz urodzić to dziecko ? Rozumiesz że Ty tego możesz nie przeżyć ?
- Tak, chcę.
- Nie zmienisz zdania ?
- A ty ?
- Zastanów się nad tym, proszę Cię. Dziecko będziemy jeszcze mogli mieć po przeszczepie.
- Wyjdź - powiedziałaś spokojnie
- Ale .. - nie dokończył ponieważ, przerwałaś mu
- Wyjdź rozumiesz ? - krzyknęłaś a po Twoich polikach zaczynały spływać łzy.

Liam zrobił to co kazałaś. 

**2 miesiące później**

Siedziałaś na łóżku a nocami nie umiałaś zasnąć. Bardzo bolało cię w okolicy nerek, w końcu zgłosiłaś to lekarce.

Lekarz do Ciebie podszszedł i zaczął badać okolice bólu, uderzając o wyznaczone miejsce.
Okazało się że to nerki. Musiałaś z tym wytrzymać choć trudno ci było.

Następnego dnia. Szłaś na USG, przyszedł też Liam i powiedział ci że ma cię zamiar w tym wszystkim wspierać i że się pogodził z twoją decyzją. 
Okazało się że dziecko jest zdrowe i jak na razie nic nie zagraża jego życiu. Dowiedziałaś się też że będzie to dziewczynka. Obaj się ucieszyliście. 

**4 miesiące później**

Stałaś w łazience przez lustrem, odsłoniłaś swój szlafrok i popatrzyłaś na swój brzuch. Dotknęłaś go, był taki okrąglutki, czułaś kopanie dzidziusia. Nagle zrobiło ci się niedobrze i skierowałaś się w stronę przycisku informującego o pomocy. Przycisnęłaś go, przybiegła lekarka. Zawieziono cię na porodówkę. Lekarz powiedział że się odkleja łożysko. Bałaś się ale twoja lekarka Cię wspierała i trzymała cię za rękę. Okazało się że trzeba zrobić cesarskie cięcie. 

Udało się, dziecko żyje. 

**Oczami Liam'a**

Siedziałem na korytarzu i nie mogłem się doczekać, aż urodzi mi się dziecko. Nagle za drzwiami usłyszałem płacz dziecka. Ucieszyłem się. Zza drzwi wyszła lekarka.
- Pierwszy raz słyszę, jak wcześniak tak głośno krzyczy - powiedziała i się uśmiechnęła.

** Oczami [T.I] **

Udało się. Jesteś szczęśliwa. Spakowałaś się i wyszłaś na korytarz.
- Proszę pani za dwa tygodnie przeszczep. Musimy pani podać chemię. Musi pani tutaj zostać.
- Czyli muszę się rozpakować ? 
- Dobrze, dam pani ten jeden dzień - powiedziała patrząc w twoje oczy przepełnione bólem. 
- Dziękuję - podbiegłaś do niej i ją przytuliłaś.

**Następnego dnia** 

Przyjechałaś do szpitala, musiałaś leżeć w izolatce ponieważ przyjmowałaś chemię. Nie mogłaś się widywać z Liam'em ani z małą. Do pomieszczenia mogła wejść tylko pielęgniarka i pani Bielecka (Twoja lekarka). Codziennie przychodzili pod szpital i patrzyli się do okna. Ty siedziałaś na parapecie i patrzyłaś na swoją kochaną córeczkę i Liam'a. 

Nadszedł dzień przeszczepu. Wszystko wyszło doskonale. Jak co dzień stałaś przy oknie i patrzyłaś na nich. Nagle zrobiło ci się bardzo słabo. 

**Oczami Liam'a**

Popatrzyłem do okna ponownie, nie było jej tam. Pobiegłem do szpitala zobaczyć przez szybę. Leżała na podłodze nieprzytomna, zawołałem panią Bielecką. 

Zabrali ją na oddział intensywnej terapii. Okazało się że może tego nie przeżyć. Ptrzbny był lek który był tylko w Cholmes Hapel, nie zdążyli by go przetransportować.

- Gdzie jest ten lek ? 
- Nie zdążymy.
- Zajadę po niego, gdzie ? - lekarka podała mi karteczkę z adresem. Pojechałem tam. 
Droga zajęła mi około 3 i pół godziny w jedną stronę.

Przyjechałem, lekarze w tym czasie zrobili badania. Podałem lek do ręki pani Bieleckiej.
- Teraz to już nic nie pomoże - powiedziała ze łzami w oczach.
- .. - ja tylko rzuciłem ten lek na podłogę ze zdenerwowania.
- Może pan się z nią pożegnać - po jej polikach spływały łzy.
Podszedłem do niej. Chwyciłem ją za rękę. Zacząłem się z nią żegnać. Płakałem przy tym jak dziecko. Jeszcze żyła. Maszyna wydawała przerywające dźwięki. Ale lekarka powiedziała że to jej już nic nie pomoże. Po kilku sekundach z maszyny wydobył się głośny, ciągły dźwięk. To był najgorszy dzień w moim życiu. Pojechałem do domu. Dziecko zostało w szpitalu z pielęgniarką. Zapomniałem jej. Tak po prostu. Byłem za bardzo zły i rozdrażniony. Uderzyłem z całej siły nogą w szklany stoliczek, rozwalił się. Zacząłem niszczyć tak wszystko po kolei. Później uklęknąłem. Chciałem zabrać kawałek szkła i się pociąć. Gdy do mieszkania weszła pani Bielecka z dzieckiem. Zobaczyła mnie. Dała mi dziecko do rąk. Wtedy zdałem sobie sprawę że dla niej muszę żyć. Dla tej małej istotki. Lekarka położyła mi na stole list i wyszła bez słowa. Zabrałem go i przeczytałem. Brzmiał on tak: ,, Pewnie gdy teraz to czytasz mnie już nie ma, ja przy Tobie czuwam. Odeszłam z tego świata szczęśliwa i spełniona. Kocham was Nad Życie. Wasza [T.I] ''. Po tym rozpałakałem się, ale wiedziałem że muszę być silny. 

The End

~ Olivia ♥  Podobał się ? <3

1 komentarz:

  1. To jest przecudowne. Poryczalam sie czytając to :)

    OdpowiedzUsuń